Z danych GUS-u wiadomo też, że mamy dziś w kraju ponad 7,5 tys. bibliotek publicznych – to dużo, zważywszy, że księgarni jest niecałe 1,7 tys. Ważną kartę biblioteczną posiada 17 proc. Polek i Polaków (dokładnie 6,3 mln; 5,2 proc. więcej w porównaniu z rokiem 2022), a 14 proc. co najmniej raz z niej skorzystało.
Najczęściej książki wypożyczają osoby w wieku 25–44 lat. Nic dziwnego – na podstawie badań zrealizowanych jakiś czas temu przez Instytut Książki można wnioskować, że młodzi rodzice coraz chętniej towarzyszą dzieciom w czytaniu.
Ale ochoczo odwiedzamy publiczne biblioteki także dlatego, że w ciągu ostatnich lat bardzo się zmieniły – nie tylko wizualnie. Oferują po prostu więcej niż książki, stając się domami kultury, a czasem potężnymi mediatekami posiadającymi – jak np. łódzka MeMo – symulator lotu, profesjonalne studio nagrań i montażu oraz kameralne kino. By z nich korzystać, wystarczy karta biblioteczna.
Po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie biblioteki stały się też ważnym miejscem akulturacji, kontaktu przyjezdnych z lokalną społecznością, często oferującą bezpłatną pomoc w nauce języka polskiego.
Łącznie w 2023 r. biblioteki publiczne zorganizowały prawie 200 tys. różnych imprez, w których udział wzięło 6 mln czytelniczek i czytelników. Zanotowano także 535 konferencji i seminariów, z których skorzystało 28 tys. osób.
Źródło: ,,Tygodnik Powszechny”